To, że przekazałem moje rodzinne pamiątki do Muzeum Jeńców Wojennych to efekt współpracy z Dźwiękowym Archiwum Kcyni. Jemu zawdzięczam narodzenie się tego pomysłu - stwierdził podczas spotkania w dniu 29 października br. pan Wojciech Niedźwiedziński (na zdjęciu poniżej).
Myśl o przekazaniu rodzinnych pamiątek po Heinzu Lindemannie zaświtała w głowie pana Wojciecha po tym, jak wspólnie opracowaliśmy dokumenty, pamiątki i fotografie i opublikowaliśmy je w formie artykułu w Dźwiękowym Archiwum Kcyni.
Czytelnicy Dźwiękowego Archiwum Kcyni mogli poznać losy małżeństwa Anny i Heinza Lindemannów, a także życiorys ich syna Henryka, który był tłumaczem, dziennikarzem, współpracownikiem Polskiej Agencji Prasowej i imperium medialnego Krzycckich. Artykuł można przeczytać tutaj. Biografia Henryka Lindemanna, a także historia jego ojca, Heinza, są poruszające. Anna Niedźwiedzińska przechowała wiele pamiątek, zarówno po swoim pierwszym mężu (w tym pamiątki pochodzące z I wojny światowej, w trakcie której zginął), jak i po synu. Po jej śmierci to pan Wojciech opiekował się spuścizną rodzinną.
Z panem Wojciechem spotkaliśmy się w miejscu szczególnym - cukierni Królewskiej w Kcyni, gdzie przed II wojną światową swój sklep obuwniczy prowadziła przedsiębiorcza babcia pana Wojciecha, Anna. Ulotka reklamowa informuje, że z dniem 1 października 1935 roku otwiera swoją działalność pod tym adresem. Tym bardziej miło było nam wczoraj odwiedzić dokładnie to miejsce, wówczas pod adresem Rynek nr 13. Pan Wojciech zachwycał się odświeżonym wystrojem cukierni, wykorzystującym materiały archiwalne dotyczące kcyńskiego Rynku.
Cieszy fakt, że pamiątki po żołnierzu pruskiej armii Heinzu Lindemannie, a także po jego synu Henryku trafiły w bezpieczne miejsce. Pan Wojciech na spotkanie przywiózł teczkę, zawierającą list i kopie przekazanych pamiątek, a także płytę, na której zamieszczono ich elektroniczną wersję.
W słowie podziękowania, skierowanym na ręce pana Wojciecha Niedźwiedzińskiego przez dyrektor Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych w Łambinowicach-Opolu panią dr Violettę Rezler-Wasielewską czytamy: Z radością przyjęliśmy pamiątki przekazane przez Pana (...). Nasza instytucja od lat z pietyzmem zbiera wszelkiego rodzaju artefakty zwiazane z losami jeńców wojennych. Szczególne miejsce wśród nich zajmują pamiątki, ofiarowane przez nich samych i ich Rodziny, za które serdecznie dziękujemy, odczytując akt daru jako wyraz głębokiego zaufania.
Wczorajsze spotkanie pozostanie w mojej pamięci jako bardzo wzruszający moment. Słuchałam pana Wojciecha i myślałam o Heinzu, o Annie, o Henryku. O pamięci i jej podtrzymywaniu. O wydobywaniu historii z szuflad i teczek, o dawaniu im nowego życia, którego odbiorcami są już nie tylko najbliżsi członkowie rodziny, ale także inni, zainteresowani historią. W niewielki sposób przyczyniliśmy się do ocalenia ich historii: co więcej, nie umrą wszyscy, bo pamięć o nich będzie trwać nie tylko dzięki artykułom w Dźwiękowym Archiwum Kcyni, nie tylko dzięki pamięci rodziny, ale także dzięki działaniom Centralnego Muzeum Jeńców Wojennych.
Tekst: Justyna Makarewicz/Dźwiękowe Archiwum Kcyni